Kard. Stanisław Dziwisz w związku z tą sceną powiedział, że to nie Papież dźwigał krzyż, ale to krzyż dźwigał Papieża. Wiemy, że ta sytuacja miała miejsce na tydzień przed śmiercią, gdy cierpienie Ojca Świętego było bardzo duże. Podczas ostatniej stacji Jan Paweł II poprosił o krzyż i wówczas ks. Mokrzycki przyniósł krzyż podarowany papieżowi przez pielgrzymów z diecezji przemyskiej. Krzyż ten wyrzeźbił znakomity artysta - samouk, dla swojej żony, która w wyniku wypadku została sparaliżowana. Wcześniej wisiał nad jej łóżkiem i miał przynosić tej kobiecie ulgę. To nie przypadek, że właśnie ten krzyż w ten ostatni Wielki Piątek Jana Pawła II znalazł się w jego rękach, że do niego tak mocno tu się tulił. Znając Ojca Świętego jako mistyka, który całym sobą wchodził w tajemnice Chrystusa, prośba o krzyż jest podkreśleniem, nie boję się tego powiedzieć, sensu cierpienia.